Rys historyczny

Kolonia Inwalidzka to niewielka wioska. Powstała około 100 lat temu w miejscu, które porastał las – fragment Puszczy Iłżeckiej, będącej pozostałością po rosnącej tu przed wiekami ogromnej Puszczy Świętokrzyskiej. Dziś ten obszar leśny liczy ponad 25 000 ha i bardziej znany jest jako Lasy Starachowickie.

W roku 1880 jego niewielką, południową część wraz z innymi dobrami ostrowieckimi nabył warszawski bankier i filantrop Władysław Laski. Był żonaty ze Stefanią Ilińską, miał dwójkę dzieci. Jego córka, Maria, poznała w Krakowie młodego Zygmunta Wielopolskiego, kończącego właśnie studia prawnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim, wnuka znanego z podręczników historii margrabiego Aleksandra. W 1885 r. odbył się ślub osiemnastoletniej Marii Berty Karoliny Oktawii Wiktorii Laski herbu własnego ze starszym o 4 lata Zygmuntem Marią Jakubem Filipem Ludwikiem Wielopolskim herbu Starykoń. Dobra ziemskie ostrowieckie, jako wiano, na mocy intercyzy przedślubnej stały się własnością młodych.

Maria z Laskich Wielopolska z synem Józefem
Zygmunt Wielopolski

Dwa lata po ślubie rozpoczęto budowę pałacu w Częstocicach, który od 1899 r. był siedzibą rodziny – małżonków i czwórki ich potomstwa. Po przeciwnej stronie rzeki Kamiennej, przy drodze z Częstocic do lasu, znajdował się drugi z pałaców – pałacyk myśliwski na Kuźni, skąd administrowano obszarem leśnym oraz wyruszano na polowania.

Pałac Wielopolskich w Częstocicach
Herby Wielopolskich i Laskich na frontonie pałacu w Częstocicach
Pałacyk myśliwski na Kuźni

W 1909 r. jednemu z synów – hr. Aleksandrowi – wydzielono z rewiru leśnego Sadłowizna (dziś leżącego w bezpośrednim sąsiedztwie Kolonii Inwalidzkiej) majątek o powierzchni 2 200 mórg. W latach dwudziestych liczył 1320 ha. Pomimo słabych gleb owocowały tam sady, a nawet odbywały się winobrania. W okolicznych lasach występują pokłady rudy żelaza. W pobliżu osady Sadłowizna działała kopalnia odkrywkowa, nazwana imieniem Stefanii, matki hrabiny Marii.

Majątek leśny Sadłowizna - zabudowania (stan obecny)
Grób hr. Aleksandra Wielopolskiego

Hrabia Zygmunt zajmował się działalnością polityczną i dobroczynną. Był m. in. prezesem Stronnictwa Polityki Realnej, przewodniczącym Komitetu Narodowego Polskiego, wiceprezesem Koła Polskiego przy parlamencie rosyjskim a także prezesem organizacji niosącej pomoc ofiarom wojny – Towarzystwa Pomocy Rodzinom Rezerwistów Polskich i Ubogiej Ludności Polskiej w Petersburgu. Kiedy powrócił do odrodzonego kraju, doceniono jego zdolności dyplomatyczne, powierzając mu przewodniczenie komitetowi obywatelskiemu podejmującemu Komisję Sojuszniczą dla Polski z Josephem Noulsenem na czele. Zadaniem tej komisji miało być doprowadzenie do rozejmu w wojnie polsko – ukraińskiej. Otrzymał także nominację na ambasadora RP w Londynie, w stolicy kraju dążącego do wymuszania pokoju z sowietami za wszelką cenę. Tej funkcji nie zdążył już objąć, umarł nagle w 1919 r. Owdowiała hrabina Maria rozpoczęła samodzielne zarządzanie majątkiem o powierzchni ponad 4700 ha. Tuż po śmierci hr. Zygmunta w pałacu w Częstocicach goszczono szefa francuskiej misji wojskowej Maxime Weyganda i przyszłego prezydenta Francji, wówczas kapitana, Charlesa de Gaulle’a.

Trudności z jakimi borykał się odradzający po 123 latach niewoli kraj, pogłębiał konflikt o wschodnią granicę, którą na konferencji wersalskiej pozostawiono jako sprawę otwartą. Początkowo toczyły się walki z Ukrainą, a następnie z bolszewicką nawałą, zagrażającą Polsce i całej cywilizacji zachodniej. W tej dramatycznej sytuacji, 3 lipca 1920 r. ukazała się słynna odezwa Józefa Piłsudskiego, która poruszyła serca wielu rodaków. Na wezwanie: „Do broni!” odpowiedziało ponad 100.000 ochotników, głównie ludzi młodych, już od ukończenia 17 lat. Ale Naczelny Wódz, w imieniu Rady Obrony Państwa, kierował w niej także wezwanie do współdziałania: „…Żołnierz polski, krwią broczący na froncie, musi mieć to przeświadczenie, iż stoi za nim cały naród, każdej chwili gotowy mu przyjść z pomocą…”.

Dokładnie miesiąc po opublikowaniu odezwy, „Kurjer Lwowski” na swoich łamach umieścił informację o hojnym darze hrabiny Marii Wielopolskiej na rzecz inwalidów wojennych. Do dyspozycji gen. Józefa Hallera, protektora utworzonego w lutym 1920 r. w Krakowie Towarzystwa Zagród dla Polskich Inwalidów, przekazała 300 mórg ziemi oraz 900 sztuk drewna budulcowego.

Potrzeby w tym zakresie były ogromne. Liczbę inwalidów po zakończeniu wojny polsko-bolszewickiej szacuje się na około 140 tysięcy. Działania rządu, który starał się objąć opieką zarówno ich, jak i sieroty, wdowy oraz rodziców zmarłych inwalidów, były wciąż niewystarczające. Społeczeństwo starało się więc różnymi sposobami spłacać dług wdzięczności wobec tych, którzy oddali zdrowie w walce o niepodległość. Postawa wdowy, hrabiny Marii Wielopolskiej, posiadającej majątek nie tak duży jak inni ofiarodawcy, zasługuje na szczególne uznanie.

"Kurjer Lwowski" - 3 sierpnia 1920 r.

Przekazaną ziemię, po wycięciu lasu, podzielono na 18 działek: 17 o powierzchni ok. 9 ha każda, z przeznaczeniem na zagrody, oraz jedną o powierzchni nieco ponad 1 ha, do wspólnego użytkowania.

Zasiedlano je sukcesywnie do końca lat dwudziestych. Większość inwalidów otrzymujących działki pochodziła z okolicznych miejscowości, kilku przybyło z kresów Rzeczpospolitej.

Ziemia, której uprawa miała pomóc w utrzymaniu rodzin, nie należała do urodzajnych, ponadto konieczne było usunięcie potężnych pni pozostałych po wyciętym lesie. Domy i zabudowania gospodarcze należało dopiero postawić, mając do dyspozycji niewielkie przydziały drewna budulcowego i pożyczki państwowe. Dla większości osób niepełnosprawnych był to heroiczny wysiłek i nie wszyscy byli w stanie podjąć ten trud. W archiwum rodziny Ciszków znajduje się korespondencja państwa Przybylskich ze Lwowa, a wśród niej pełnomocnictwo w zakresie gospodarowania działką dla Franciszka Ciszka, udzielone przez ociemniałego inwalidę Marcina Przybylskiego, wówczas ciężko chorego, będącego po zabiegu operacyjnym.

Ostatecznie działki otrzymało siedemnastu inwalidów:

Jan Misiuda
Teofil Skowron
Edmund Witakowski
Karol Martin
Antoni Bujnowski
Walerian Cebula
Ignacy Mikołajczyk
Józef Kozłowski
Wincenty Fifagrowicz
Edward Żebrowski
Wincenty Szwagierczak
Stanisław Bilewski
Franciszek Karkowski
Ludwik Krzemiński
Piotr Mikita
Franciszek Ciszek
Stefan Starczewski

kliknij, by wyświetlić mapę
Zaświadczenie Edmunda Witakowskiego
Podpis Edwarda Żebrowskiego oraz pieczęć Koła ZIW RP

Wzajemne, sąsiedzkie wsparcie oraz nieoceniona pomoc żon sprawiły, że inwalidzi nie tylko zbudowali swoje zagrody, zbierali plony i zapewniali byt rodzinom, ale zajmowali się również działalnością na rzecz środowiska inwalidów wojennych.

Edmund Witakowski w 1928 roku został delegatem na Walny Zjazd Federacji Polskich Związków Obrońców Ojczyzny, połączony z obchodami 10 rocznicy odzyskania niepodległości. Było to duże wyróżnienie. Federacja skupiała wówczas 19 organizacji związkowych. Każdy delegat miał zapewniony bezpłatny przejazd, zakwaterowanie i wyżywienie w dniach 10-12 listopada, jak również udział w odpowiednio ułożonym całodziennym programie uroczystości 11 listopada.

Edmund Żebrowski to jeden z inicjatorów utworzenia koła Związku Inwalidów Wojennych RP w Ostrowcu Świętokrzyskim oraz jego pierwszy prezes. Pełnił tę funkcję przez wiele lat, był również członkiem władz krajowych Związku. Nie zamieszkał w Kolonii Inwalidzkiej, ale uprawiał otrzymaną ziemię, dojeżdżając z Ostrowca.

Po kilku latach ciężkiego, ale spokojnego życia, rozpoczął się niebezpieczny czas II wojny światowej. Okoliczne lasy były terenem wielu walk, przebywali w nich już od pierwszych dni wojny ci, którzy stawiali opór hitlerowskim najeźdźcom. Po przegranej bitwie pod Iłżą, na początku września 1939 r. rozproszeni żołnierze polscy ukrywali w lesie broń. Wiele egzemplarzy odnajdywano na terenie byłej kopalni „Stefania”, które następnie wraz z maskami przeciwgazowymi, nabojami, granatami a nawet środkami opatrunkowymi trafiały do rąk partyzantów.

We wspomnieniach członków ruchu oporu przewija się jako azyl dom państwa Witakowskich, stojący blisko ściany lasu. Sąsiadujący z nim dom państwa Skowronów na początku października 1939 r. odwiedził przebijający się z oddziałem w Góry Świętokrzyskie major Henryk Dobrzański „Hubal”, także uczestnik wojny polsko-bolszewickiej. Przez dwie doby przebywał ze swoimi żołnierzami w okolicy, w leśniczówce Klepacze, a także w pobliskim Borze Kunowskim i nieco dalej pod Połągwią, gdzie jego ludzie stoczyli potyczkę z Niemcami.

Mieszkańcy angażowali się także w ukrywanie Żydów, ale szczególnie liczyła się pomoc żywnościowa, jakiej musieli udzielać przez cały okres wojny partyzantom z różnych organizacji zbrojnych. O liczbie członków ruchu oporu, przebywających w okolicy może świadczyć fakt, że podczas mobilizacji w sierpniu 1944 r. zgrupowanie AK, stacjonujące przy leśniczówce Klepacze, w odległości kilku kilometrów od zabudowań Kolonii Inwalidzkiej, liczyło ok. 400 żołnierzy. Przy wiosce, na skraju lasu, w którym rozegrała się jedna z bitew II wojny światowej,  postawiono w 1958 r. obelisk upamiętniający śmierć poległych w niej trzech partyzantów AL oraz trzech żołnierzy radzieckich. Za pomoc partyzantom Niemcy ukarali śmiercią syna Teofila Skowrona, a jego samego bito tak, że został uznany za martwego. Po kilku godzinach, w czasie przygotowania  – jak sądzono – ciała do pogrzebu i obmywania go z krwi, odzyskał przytomność. Zmarł dopiero w latach osiemdziesiątych. Do dzisiejszego dnia owiany jest tajemnicą los Edmunda Witakowskiego, którego Niemcy wyprowadzili w celu egzekucji do lasu, ale nie znaleziono żadnych śladów wykonania wyroku. Ponawiamy więc apel rodziny, która od kilkudziesięciu lat próbuje znaleźć jakiekolwiek informacje na ten temat, aby każdy, kto jest w ich posiadaniu przekazał je potomkom.

Rodziny wywodzące się z Kresów przeżywały dodatkowe dramaty, związane z losami pozostawionych tam krewnych, którym groziła radziecka zsyłka lub ukraiński mord. Brat Stefana Starczewskiego, Michał, początkowo uniknął śmierci, uciekając do Krakowa-Mogiły, ale po pewnym czasie wrócił do domu, gdzie został bestialsko zamordowany.
Rodzina Franciszka Ciszka w tym szczególnym czasie udzieliła schronienia 20 bliskim osobom oraz pomogła im załatwić formalności związane z pobytem i wymaganym zatrudnieniem na terenie Generalnego Gubernatorstwa.

Kenkarta Franciszka Ciszka
Zgrupowanie AK - obozowisko przy leśniczówce Klepacze - 13 sierpnia 1944 r.
Tablica pamiątkowa w miejscu egzekucji Władysława, syna Teofila Skowrona

Po okupacji hitlerowskiej, dla mieszkańców – byłych żołnierzy i ich rodzin, nadszedł kolejny trudny okres. Nowa władza, pod groźbą represji, starała się zatrzeć w pamięci Polaków czasy zwycięskiej walki z bolszewizmem.

Dopiero w latach dziewięćdziesiątych, niestety już po śmierci ostatnich inwalidów, ich potomkowie odzyskali wolność w kultywowaniu pamięci swoich bohaterskich krewnych. Ufundowali kaplicę im poświęconą w Świętokrzyskiej Golgocie – monumentalnej wieży stojącej na terenie Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej Królowej Polski w niedalekim Kałkowie – Godowie.

Kaplica w Kałkowie

W czerwcu 2007 r. narodził się też pomysł, aby upamiętnić historię pierwszych mieszkańców poprzez postawienie im pomnika. Wyjątkową okazją sprzyjającą temu przedsięwzięciu był plener rzeźbiarski „Krzemienny Krąg”, odbywający się nieopodal, w ruinach staszicowskiej walcowni w Nietulisku Dużym. Komisarz pleneru, warszawski rzeźbiarz Dariusz Kowalski, wykonał na prośbę założonego przez mieszkańców Kolonii Inwalidzkiej Komitetu Budowy Obelisku, pracę przedstawiającą żołnierza – inwalidę, postać pozbawioną rąk. Środki finansowe niezbędne do realizacji tej inicjatywy mieszkańcy zgromadzili w zaledwie dwa miesiące. Uroczyste odsłonięcie pomnika, na którego bloku epitafijnym umieszczone są nazwiska siedemnastu żołnierzy – osadników, odbyło się jeszcze tego samego roku, podczas obchodów Rocznicy Odzyskania Niepodległości. Pomnik usytuowano na działce, wydzielonej przed laty do użytku wspólnego z ziemi ofiarowanej przez hrabinę Marię Wielopolską.

Dziś jest to miejsce cyklicznych obchodów uroczystości rocznicowych Bitwy Warszawskiej oraz Święta Niepodległości. Uczestniczą w nich, poza mieszkańcami  wsi, również osoby z całej okolicy, przedstawiciele władz, placówek oświatowych, organizacji społecznych i pro obronnych, a także lokalnych mediów. Nie brakuje też dzieci i młodzieży, choć jest to czas wakacji albo dzień wolny od nauki. To pokazuje, że patriotyzmu najpełniej można uczyć u źródeł, w miejscach takich jak Kolonia Inwalidzka.

Obchody 100. rocznicy odzyskania niepodległości
Obchody 100. rocznicy Bitwy Warszawskiej

Bohaterstwo żołnierzy – inwalidów z Kolonii Inwalidzkiej pomimo kilkudziesięciu lat niepamięci, które doprowadziły do bezpowrotnego utracenia więlu pamiątek, dzięki determinacji potomnych zostało ocalone od zapomnienia.

Nie tylko męstwo i ofiarność wykazane w czasie wojny charakteryzowały założycieli miejscowości. U podstaw budowania tej maleńkiej społeczności leżały też inne, równie ważne w trudnych czasach zasady życiowe: odwaga w pokonywaniu przeciwieństw losu, wytrwałość w pracy, determinacja w osiąganiu celu, poświęcenie dla rodziny, solidarność społeczna, życzliwość sąsiedzka. Skutecznie przekazując te wzorce młodszym, sprawili, że pamięć o nich została ocalona i stała się istotnym elementem międzypokoleniowej sztafety.

CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM!